Nieznane przygody
Mikołajka
Goscinny
Sempé
MATERIAŁY PRASOWE
© 2 00 9 IM AV é di ti on s / G os ci nn y – Se m pé ilu st ra cj e: S em péNieznane przygody
Mikołajka
Nowy Mikołajek już 5 listopada 2009 roku
Mikołajek obchodzi swe 50. urodziny! W 1959 roku na łamach magazynu „Sud-Ouest Dimanche” ukazało się pierwsze
opowiadanie o Mikołajku pt. Jajo wielkanocne. To właśnie ono rozpoczęło zawrotną karierę urwisa.
W tych niezwykłych jubileuszowych okolicznościach mamy przyjemność zaprezentować zupełnie nowy tom
mikołaj-kowych opowiadań. Nieznane przygody Mikołajka René Goscinnego i Jeana-Jacques’a Sempégo pojawią się w
księgar-niach już 5 listopada. Czytelnicy znajdą wśród nich między innymi pamiętne Jajo wielkanocne.
Przyjazd Anne Goscinny do Polski
Premierze nowej książki o Mikołajku towarzyszyć będzie wizyta w Polsce Anne Goscinny, córki jednego ze współtwórców.
4 listopada nasz honorowy gość weźmie udział w konferencji prasowej organizowanej w Liceum im. René Gościnnego
oraz wielkiej imprezie jubileuszowej, na której, oprócz pokrojenia urodzinowego tortu odpowie na najbardziej
podchwyt-liwe pytania najmłodszych fanów Mikołajka. Dzień później Anne spotka się z czytelnikami w jednej z warszawskich
księ-garni.
32. rocznica śmierci René Goscinnego
Dzień premiery nowej książki jest jednocześnie rocznicą śmierci autora przygód Mikołajka. René Goscinny odszedł
nie-spodziewanie 32 lata temu – 5 listopada 1977 roku.
Historie odnalezione, ilustracje świeżo namalowane
Książka ta z pewnością zaintryguje wszystkich fanów Mikołajka. Jest to bowiem zbiór opowiadań odnalezionych po latach
przez córkę Goscinnego w archiwum ojca. Teksty te nigdy wcześniej nie były drukowane, nie znał ich nawet sam Sempé,
który specjalnie na prośbę Anne Goscinny stworzył do nowej książki aż 70 ilustracji. Jest to pierwsza książka o Mikołajku,
w której rysunki są kolorowe.
Film już wkrótce
Od 4 grudnia na miłośników Mikołajka czeka nie lada gratka. Przygody Mikołajka i jego kolegów będzie można po raz
pierwszy zobaczyć w kinach. Francuska premiera filmu przypada na 30 września 2009 roku.
Magia Mikołajka
Mikołajek jest już gwiazdą międzynarodową. Historyjki o nim zostały przetłumaczone na 30 języków. Magia opowiadań
o jego przygodach tkwi chyba w tym, że jakkolwiek adresowane do dzieci, bardziej podobają się dorosłym. Tak też
pew-nie będzie z Nieznanymi przygodami Mikołajka.
Zapraszam do zapoznania się z materiałami, które przybliżą Państwu nową książkę, jak również fenomen
znanego już niemal na całym świecie bohatera.
Michał Jakubik Biuro Prasowe Wydawnictwa Znak ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków tel. (12) 61-99-559 e-mail: jakubik@znak.com.pl
Opowiadanie z nowej książki
Balon
Goscinny
Sempé
© 2009 IMAV éditions / Goscinny – Sempé ilustracje: Sempé
W czwartek po południu poszedłem z mamą na zakupy do domu towarowego, w którym są ruchome schody i straszne tłumy ludzi. Nie lubię chodzić na zakupy, szczególnie kiedy mamy kupować mi rze-czy, których wcale nie potrzebuję, takie jak na przykład koszule albo piżamy. Lubię za to ruchome schody, są strasznie
śmiesz-ne i szkoda, że mama nie pozwala mi schodzić na dół tymi, co jadą do góry, bo właśnie to jest naprawdę zabawne. Zrobiłem to raz, już dawno temu, i za karę nie dostałem deseru. A był wtedy placek z jabłkami.
Kiedy mama poszła zapłacić, sprzedawca, bar-dzo miły i barbar-dzo ładnie uczesany, powiedział: – A dla chłopczyka mamy małą niespodzian-kę. Śliczny balonik!
Nad ladą kołysało się mnóstwo balonów z na-zwą sklepu, czerwonych i brązowych, zupełnie jak te, które sprzedaje taki pan na skwerze w naszej dzielnicy, tylko że na tych ze skweru nie ma nazwy skle-pu.
– Wie pan co – zaczęła mama – nie sądzę, żeby... – Och tak! Och tak! – krzyknąłem.
– Ależ oczywiście – powiedział sprzedawca. – Temu kawalerowi należy się balonik! Jaki chcesz, czer-wony czy brązowy?
– Czerwony! – krzyknąłem.
– Widzi pani? – powiedział sprzedawca do pani, która stała za ladą. – Czerwone zawsze schodzą pierwsze. Muszę chyba porozmawiać o tym z dy-rekcją.
A potem wziął fajny czerwony balon na sznurku i powiedział:
– Daj mi paluszek. Zrobimy tak, żeby śliczny balonik nie odleciał!
Sprzedawca przywiązał mi koniec sznurka do palca i teraz balon kołysał się nad moją głową.
– Tylko uważaj, żeby nie pękł, dobrze? – powiedział sprzedawca i się roześmiał.
– Będziemy się starać – odpowiedziała mama, ale się nie roześmiała. I wyszliśmy ze sklepu. Opuściłem palec, żeby mieć balon tuż przy twa-rzy, a kiedy przez niego patrzyłem, było strasznie fajnie, wszystko było czerwone, i wpadłem na jakiegoś pana.
– Uważaj, Mikołaj! – powiedziała mama. – Przedziurawisz ten balon, a potem będzie dramat.
– O nie, nie ma mowy! – zawołałem. – Nie może się przedziurawić, bo jutro zabiorę go do szkoły i będziemy mieli z chłopakami zabawę! – Dobrze – powiedziała mama. – Na razie postarajmy się donieść ba-lon do domu... Wiesz co? Może wypuścimy z niego powietrze, w ten sposób nic mu się nie stanie, a w domu znów go nadmuchasz. Wytłumaczyłem mamie, że tak się nie da, bo kiedy się samemu na-dmucha balon, to on nie unosi się w powietrzu, a balon, który się nie unosi w powietrzu, jest dużo gorszy. Mama ciężko westchnęła, a potem powiedziała, że dobrze, dobrze, ale żebym nie robił scen, jeśli mojemu balonowi się coś stanie. Ciekawe, mama jest strasznie ner-wowa, kiedy chodzi ze mną po sklepach.
Poszliśmy na przystanek autobusu, którym jeździmy do domu, tam stał już tłum czekających, a w nim chłopak w moim wieku, który też
miał balon ze sklepu, trzymał go tuż przy twarzy i próbował ugryźć, więc oczywiście bum! balon pękł, chłopak zaczął płakać i krzyczeć, pani, która z nim była, zaczęła coś do niego po cichu mówić, wtedy chłopak zaczął kopać i tupać, więc pani dała mu klapsa, a wtedy on rozwrzeszczał się jeszcze bardziej i niektórzy ludzie się śmiali, a innym się nie podobało, że pani dała mu klapsa, więc pani z chłopakiem odeszła, a mama spojrzała na mnie, potem na balon, otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Kiedy autobus przyjechał i wszyscy rzucili się do drzwi, żeby wsiadać, mama przytrzymała mnie za
ramię i powiedziała:
– Posłuchaj, Mikołaj, mam dla ciebie propozycję: w autobusie będzie okropny tłok. Może lepiej wróćmy do domu piechotą. To nie tak daleko.
Powiedziałem, że dobrze, i poszliśmy z mamą na piechotę, ja bar-dzo lubię chodzić na piechotę, a szczególnie z balonem, nawet
jeśli do domu jest kawał drogi.
Przyszliśmy późno i byliśmy zmęczeni, ale pobie-głem do taty, który był w ogrodzie i właśnie wstał
z leżaka.
– Tata! Tata! – krzyknąłem. – Zobacz, co dosta-łem!
– Nareszcie – powiedział tata. – Zaczynałem się już niepokoić! Już późno, zachodziłem
w głowę, co się z wami stało!
– Zaraz ci wyjaśnię – powiedziała mama. – Poszłam z małym zrobić zakupy i wrócili-śmy pieszo. Padam z nóg!
I mama padła na leżak, mówiąc „uff!”.
– Tata! Tata! – krzyknąłem. – Widziałeś mój śliczny balon?
– Uhm! Bardzo ładny – powiedział tata. – Brawo! A potem spojrzał w stronę żywopłotu, spojrzał na mój balon, uśmiechnął się od ucha do ucha, schylił się do mnie i zapytał cicho:
– Blédurt przycina żywopłot, zrobimy mu kawał, chcesz? Jasne, że chciałem, bo bardzo lubię robić z tatą kawały, szczególnie kiedy robimy je panu Blédurt. Pan Blédurt to nasz sąsiad i obaj z tatą wciąż robią sobie kawały. Są bardzo zaprzyjaźnieni, chyba że akurat się do siebie nie odzywają.
Wtedy tata wziął mój balon i podeszliśmy do żywopłotu, za którym stał pan Blédurt i robił ciach-ciach wielkimi nożycami. Tata popa-trzył na mnie, położył palec na ustach, a potem wyjął scyzoryk i paf! przekłuł balon. Po drugiej stronie żywopłotu rozległ się głośny krzyk i odgłos nożyc, które upadły na ziemię.
Strasznie żeśmy się z tatą uśmiali, kiedy czerwona głowa pana Blédurt wyjrzała zza żywopłotu! To było niesamowite!
A potem się odwróciłem i zobaczyłem, że mama wstała z leżaka i pa-trzy na nas okrągłymi oczyma.
Mama gniewała się na nas przez cały wieczór. A przecież nie zrobi-libyśmy tego kawału, gdybyśmy wiedzieli, że tak jej na tym balonie zależy!
fragment książki Nieznane przygody Mikołajka przełożyła Barbara Grzegorzewska
O autorach
Mikołajka powołali do życia dwaj genialni humoryści: René Goscinny,
autor opowiadań, i Jean-Jacques Sempé, którego dziełem są ilustracje.
RENÉ GOSCINNY
Urodziłem się
14 sierpnia 1926
roku w Paryżu
i zaraz potem
zacząłem rosnąć.
Następnego
dnia był
15 sierpnia i nie
wychodziliśmy
z domu.
René Gościnny
Goscinny urodził się w Paryżu, wkrótce jednak jego rodzina
decyduje się na emigrację do Argentyny. René kończy
fran-cuską szkołę średnią w Buenos Aires: „Byłem prawdziwym
błaznem klasowym. Jednocześnie
jednak całkiem dobrze się uczyłem,
nigdy więc mnie ze szkoły nie
wy-rzucono”. Życie zawodowe zaczyna
w Nowym Jorku.
Po powrocie do Francji na początku
lat 50. powołuje do życia cały
sze-reg legendarnych bohaterów. We
współpracy z rysownikiem Jean-
-Jacques’em Sempém tworzy
opo-wieści o przygodach Mikołajka,
wy-myślając dziecięcy język, który
za-pewni słynnemu uczniakowi
ogrom-ne powodzenie. A potem, wraz
z Albertem Uderzo, tworzy Asteriksa.
Mały Gal odnosi niewiarygodny
suk-ces. Przygody Asteriksa,
przetłuma-czone na 107 języków i dialektów, są
jednymi z najpopularniejszych
ksią-żek na świecie. Goscinny, autor
bar-dzo płodny, pisze jednocześnie
sce-nariusze komiksów o Luckym Luke’u
we współpracy z Morrisem, o
Izno-gudzie z Tabarym, Les Dingodossiers
z Gotlibem i wiele, wiele innych.
Jako redaktor naczelny dziennika
„Pilote” dokonuje rewolucji w
ko-miksie, podnosząc go do rangi
„dziewiątej sztuki”. Zakłada wraz
z Uderzo i Dargaudem studio
fil-mowe Idéfix. Realizuje w nim
kil-ka arcydzieł filmu animowanego:
kreskówki Asteriks i Kleopatra,
Dwa-naście prac Asteriksa, Miasteczko
Daisy i Ballada o Daltonach. Za
ca-łość twórczości filmowej
uhonoro-wano go pośmiertnie Césarem.
René Goscinny umiera 5 listopada 1977 roku w wieku
51 lat. Bohaterowie Goscinnego przeżyli swojego twórcę.
Wiele z wyrażeń z jego utworów przeszło do
francuskie-go języka potocznefrancuskie-go: „wpaść do kociołka, kiedy się było
małym”, „znaleźć magiczny napój”,
„ale głupi ci Rzymianie”, „strzelać
szybciej niż własny cień”, „zostać
kalifem zamiast kalifa”... Genialny
autor scenariuszy komiksowych
mógł w pełni zaprezentować swój
pisarski talent w opowiadaniach
o przygodach Mikołajka,
psot-nego chłopczyka, z
niebezpiecz-ną skłonnością do wybryków,
i wzruszająco naiwnego. Dlatego
też sam przyznał: „darzę tę postać
ogromną sympatią”.
© Archiwum Anne Gościnny © Archiwum Anne Gościnny
O autorach
JEAN-JACQUES SEMPÉ
„Kiedy byłem mały, robienie rozgardiaszu było moją główną rozrywką”.
Jean-Jacques Sempé© Archiwum Jean-Jacques’a Sempégo
Sempé urodził się 17 sierpnia 1932 roku w Bordeaux.
W szkole radzi sobie nie najlepiej, za złe zachowanie
zo-staje usunięty z liceum w Bordeaux i rozpoczyna aktywne
życie: pracuje jako „chłopak do wszystkiego” u handlarza
winem, wychowawca kolonijny, goniec... W wieku
osiem-nastu lat wstępuje na ochotnika do wojska i wyrusza do
Paryża. Kręci się w pobliżu redakcji dziennika „Sud-Ouest”,
gdzie w 1951 roku sprzedaje pierwszy rysunek. Spotkanie
z Goscinnym zbiega się z początkiem błyskawicznej
karie-ry Sempégo jako „karie-rysownika prasowego”. W opowieściach
o Mikołajku tworzy niezapomnianą galerię portretów
małych urwisów, którzy już zawsze będą zaludniać naszą
wyobraźnię. W czasie, kiedy powstają rysunki do
Mikołaj-ka, Sempé debiutuje w magazynie „Paris Match” (1956)
i współpracuje z wieloma czasopismami. Jego pierwszy
album z rysunkami zostaje wydany w 1962 roku pod
tytu-łem Rien n’est simple. Później ukaże się jeszcze trzydzieści
ta-kich arcydzieł humoru, ukazujących w bardzo sugestywny
sposób jego ironiczny, a zarazem pełen czułości stosunek
do dziwactw człowieka i niedoskonałości świata. Twórca
albumów, takich jak Marcellin Caillou, Raoul Taburin,
Mon-sieur Lambert, dzięki zmysłowi obserwacji połączonemu
z niebywałym wyczuciem tego, co śmieszne, pozostaje
od czterdziestu już lat jednym z największych rysowników
francuskich. Oprócz własnych albumów ilustrował również
Catherine Certitude Patricka Modiano i Historię pana
Som-mera Patricka Süskinda.
Sempé jako jeden z nielicznych rysowników francuskich
miał okazję tworzyć ilustracje na okładkę prestiżowego
„New Yorkera”.
Goscinny i Sempé opowiadają o Mikołajku
Ile lat ma Mikołajek?
Goscinny:
Wiek Mikołajka jest dość nieokreślony. Mikołajek rośnie lub staje się młodszy w zależności od opowiadania. Ma od sześciu do dziesięciu lat, ale zauważyłem, że w szkole wydaje się zawsze trochę starszy niż w domu.W jaki sposób można przewidzieć tak trafnie,
jak u Pana w opowiadaniach, sposób
zachowa-nia sześcio- czy dziesięcioletniego chłopczyka
(bo przecież to sam Mikołajek opowiada o
swo-ich przygodach)?
Goscinny:
To wcale nie jest trudne. Wystarczy przypomnieć sobie pewne rzeczy i trochę wokół siebie poobserwować. Za-uważyłem coś, co bardzo ułatwiło mi pracę: dzisiejsze dzieci wcale nie różnią się tak bardzo od dzieci z czasów, kiedy sam by-łem w tym wieku. Mają mniej więcej takie same problemy, lubią w zasadzie takie same rzeczy, lubią się bawić właściwie w takie same zabawy, nadal są łakomczuchami, nadal uwielbiają jeść lody, czekoladki czy karmelki.Dlaczego zrezygnowaliście z komiksu na rzecz
ilustrowanych opowiadań o przygodach
Miko-łajka?
Sempé:
Nie przepadam za komiksami. Nigdy ich nie czytałem, nie lubię ich. A humorystyczne rysunki pasjonowały mnie od za-wsze.Co Pana bawi w tych opowiadaniach?
Goscinny:
Oczywiście język (...). Całą historię opowiada sam Mikołajek i opowiada ją tak, jak robi to dziecko (...). Już kiedy by-łem mały, lubiby-łem rozśmieszać ludzi. Bardzo szybko opanowa-łem i udoskonaliopanowa-łem technikę dziecięcego bonmotu.Zastanówmy się, na czym polega sukces
Miko-łajka. Czy bierze się to stąd, że jest podobny do
wszystkich innych dzieci, jakie znamy, a do
na-szych przede wszystkim?
Goscinny:
Mikołajek to zwyczajne dziecko: rozrabia, lubi grać w piłkę nożną, bawić się… Jest bardzo sympatyczny, to wcale nie jest jakiś straszny urwis.Czy istnieje prototyp Mikołajka? Przecież nie
wymyśliliście go od zera!
Goscinny:
Mikołajek jest dzieckiem takim, jak to sobie z Sem-pém wyobrażamy, takim, jakim chcielibyśmy go widzieć. Takie właśnie dzieci lubimy. Sempé twierdzi, że dziecko powinno w coś kopać, ponieważ tylko wtedy będzie normalne. Powinno kopać piłkę, kopać puszkę po konserwie…Czy utożsamiacie się z Mikołajkiem?
Goscinny:
W pewnym sensie tak. Nigdy nie byłem Galem ani kowbojem, byłem za to dzieckiem i oczywiście Sempé również. Te opowiadania zrodziły się z jego wspomnień, które mi opo-wiadał, i z moich własnych wspomnień z Argentyny, a właściwie raczej wrażeń niż wspomnień… Zapach bułeczki z czekoladą po lekcjach, atmosfera przerwy między lekcjami, ten cały zgiełk dzieciństwa, który Sempé tak dobrze mógł poczuć.Czy to właśnie pod wpływem wspomnień z
dzie-ciństwa rysuje Pan Mikołajka właśnie w ten
spo-sób?
Sempé:
Tak, zdarza mi się to dość często. Mam raczej dobre wspo-mnienia z czasów szkolnych, bardzo dobrze się wtedy bawiłem. Kie-dy byłem mały, robienie rozgardiaszu było moją główną rozrywką.A Pan, czy był Pan dobrym uczniem?
Goscinny:
Całkiem, całkiem, ale uwielbiałem dowcipy i humor. Nie miałem nic przeciwko gorszej ocenie, jeśli mogłem oddać zadanie napisane z humorystycznej perspektywy. Kpię sobie bez wyrzutów sumienia z dobrych uczniów, bo sam byłem pry-musem. Ale moim zdaniem bardzo dobrym uczniom, takim jak Ananiasz, trudniej jest osiągnąć coś w życiu.Czy jest to książka dla dzieci?
Goscinny:
Kiedy wraz z Sempém stworzyliśmy Mikołajka, nie myśleliśmy jakoś szczególnie o dzieciach czy o dorosłych, po prostu stworzyliśmy go, i już… Wydaje się nam, że dzieci widzą w Mikołajku siebie, a rodzice widzą w nim własne dzieci i jedno-cześnie przypominają sobie własne dzieciństwo.Czy zdarza się Wam w czymś nie zgodzić?
Sempé:
Pracujemy razem, ponieważ dobrze się rozumiemy. A z pewnością w ten sam sposób pojmujemy humor, przynaj-mniej jeśli chodzi o Mikołajka.Powyższe pytania i odpowiedzi pochodzą z różnych wywiadów z twórcami Mikołajka.
Źródła:
Telewizja
Lecture pour tous, wywiady z lat 9 i 92, przeprowadzone przez Pierre’a Desgraupes’a.
Radio
Bonnes feuilles et sillons nouveaux, wyemitowany 2 grudnia 9. Wywiad przeprowadzony przez René Bouillota.
Enquêtes et commentaires, wyemitowany 7 maja 92. Wywiad przeprowadzony przez Michela Chrestiena.
Prasa
„Le Courrier de l’Ouest”, marca 97.
Wywiad przeprowadzony przez Marie Hélène Fevrie.
7
Mikołajek w oczach Barbary Grzegorzewskiej
(tłumaczki)Proszę opowiedzieć, jak trafiła Pani na opowiadania
o Mikołajku.
W 1967 czy 1968 roku, kiedy byłam w Paryżu, znajomi pokazali mi któryś z tomików. Książka mnie zachwyciła – ani przez chwilę nie wątpiłam, że należy ją przetłumaczyć. Okazało się zresztą, że książe-czek jest aż pięć.
Minęło jednak trochę czasu, zanim stało się to możliwe, bo chociaż na studiach (Wyższe Studium Języków Obcych UW) miałam zajęcia z tłu-maczenia literackiego – i to nie z byle kim, bo z samym Jerzym Lisow-skim – przez długi czas tłumaczyłam wyłącznie w kierunku z polskiego
na francuski, przekonana, że w drugą stronę nie będę potrafiła…
Barie-rę tę przełamałam dopiero po odbyciu zorganizowanego w 1976 roku przez Związek Literatów Polskich we współpracy z „Literaturą na Świe-cie” seminarium dla młodych tłumaczy.
Co się Pani spodobało w tych książkach?
Przede wszystkim spodobały mi się zawarte w nich humor, świeżość obserwacji bohaterów, życzliwość i ciepło, z jakimi autorzy traktują wszystkie swoje postaci. Że nie wspomnę o ilustracjach Sempégo fantastycznie współgrających z tekstem.
Jaki był odbiór pierwszych opowiadań o Mikołajku
w Polsce w czasach PRL-u?
Nie byłam pierwszą tłumaczką Mikołajka. Kiedy zgłosiłam się do wy-dawnictwa z moim „znaleziskiem”, okazało się, że już w 1964 roku ukazał się w Polsce tomik pt. Rekreacje Mikołajka (w przekładzie Toli Markuszewicz i Elżbiety Staniszkis) zawierający dwa pierwsze tomiki serii. Fakt, że przez kilkanaście lat, ani ja, ani nikt z mojego otocze-nia nie zetknął się z tymi książeczkami, najlepiej świadczy o tym, jak były rozchwytywane. Później zresztą niejednokrotnie słyszałam, że
egzemplarze ginęły z bibliotek…
Mnie też zdarzyła się kiedyś niesamowita historia. Podczas jakiejś, związanej chyba z teatrem, wizyty w Poznaniu, podbiegła do mnie nagle młoda dziewczyna i… pocałowała mnie w rękę! Ze słowami: „To za Mikołajka”.
Tak że odbiór już wtedy był wspaniały. Natomiast ja w czasach PRL-u przeżywałam pewne dylematy jako tłumaczka. Różnica między pozio-mem życia w krajach Zachodu a naszą przaśną polską rzeczywistoś-cią była tak ogromna, że pewne słowa, jak na przykład „rocquefort” czy „camembert”, wymagały objaśnień w przypisach. Myślę też, że wielu ówczesnym czytelnikom, a zwłaszcza dzieciom, dziwny musiał wyda-wać się świat, gdzie prawie wszyscy mieli domki i samochody, gdzie mamy nie chodziły do pracy, tylko zajmowały się domem, gdzie od święta jadało się homary.
Nasz bohater obchodzi w tym roku 50. urodziny.
Czy uważa Pani, że świat bardzo się zmienił przez te
50 lat? Czy dziś odbieramy Mikołajka inaczej?
Zmieniło się bardzo dużo. Od czasu naszej transformacji ustrojowej co-raz bardziej zacierają się różnice, o których wspominałam przed chwilą. Pojawiły się komputery, telefony komórkowe, gry elektroniczne i niezli-czone gadżety, których nawet nie będę starała się wymienić. Rzadkoś-cią stały się domy, gdzie nie ma telewizora…
Życie nabrało znacznie większego tempa, w różnych jego sektorach (niestety, także w szkołach) nastąpiła brutalizacja obyczajów.
Chyba nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Je-śli chodzi o mnie, to odbieram Mikołajka tak samo jak na początku, a może nawet lepiej, bo przez te wszystkie lata zdążyliśmy się już bar-dzo zżyć… Tak że chyba nie jestem zbyt obiektywna. Myślę jednak, że pomimo wszystkich zmian Mikołajek wciąż trzyma się dobrze!
Czy w nowych opowiadaniach starała się Pani
uwspół-cześnić język przekładu, dopasować jakoś do
dzisiej-szych realiów?
Generalnie, tłumacząc Mikołajka, starałam się unikać słownictwa, które sytuowałoby książkę w konkretnym czasie. Chyba mi się udało, bo jakiś czas temu zadzwoniła do mnie znajoma, mówiąc, że właś-nie przeczytała trzy tomiki wydane na przełomie lat 70. i 80., że czy-tało jej się świetnie i w ogóle nie czuła, że od ich pierwszej publikacji upłynęło już prawie trzydzieści lat.
Kiedy więc rozpoczęłam pracę nad przekładem nowych opowia-dań, uznałam, że dokonam tylko minimalnych zmian. Oprócz okre-śleń „fajny” czy „fajowy” zaczęłam używać „super”, które wydało mi się już dostatecznie zakorzenione w naszym języku. Poza tym trochę archaiczne wydały mi się obecnie formy takie jak np. „aleśmy się faj-nie bawili”, w ich miejsce zaczęłam stosować „ale żeśmy się fajfaj-nie bawili” lub „ale fajnie się bawiliśmy”.
Dlaczego Mikołajka chętnie czytają nie tylko dzieci,
lecz również dorośli?
Mikołajek to jedna z tych książek, które czyta się więcej niż na
jed-nym poziomie. W moim przekonaniu w pełni doceniona może być właśnie dopiero przez dorosłych. Pod warunkiem że mają do siebie odpowiedni dystans i poczucie humoru… Myślę, że cieka-wym doświadczeniem mogłaby być lektura rozpoczęta w okresie dzieciństwa, a potem powtarzana co jakiś czas w miarę dorastania. Myślę też, że oprócz rozrywki, jakiej nam dostarcza, kontakt z mi-kołajkowym światem jest też pewnym rodzajem terapii, pozwala uciec od codziennych kłopotów i napięć, odprężyć się, zrelaksować, uśmiechnąć.
W czym tkwi ponadczasowość książek Goscinnego
i Sempégo?
Autorom w genialny sposób udało się stworzyć bardzo typowe postaci. Na pewno w każdej klasie znajdą się uczniowie tacy jak Ananiasz, Rufus, Gotfryd, Euzebiusz czy Kleofas. Wszyscy znamy dziewczynki podobne do Jadwini, Ludeczki albo Izy. Każdy miał w szkole podstawowej nauczycieli takich jak wychowawczyni Mikołajka, a kiedy czytam o dyrektorze, staje mi przed oczami dyrektor szkoły, do której chodziłam jako dziecko. Rodzice Mikołajka oraz innych chłopców, mama, która wynosi z pokoju wazon, tata, który próbuje urządzić przedstawienie, szkolni opiekunowie, robotnicy (a zwłaszcza hydraulik), stryjek Eugeniusz, Bunia, ciotki i kuzynki to wszyst-ko postaci, które znamy z życia. Tak samo typowe są opisane w opowiada-niach sytuacje – bez względu na to, czy mają miejsce w szkole, w domu, w restauracji, na bazarze, u dentysty, podczas wakacji spędzanych z rodzi-cami czy też pobytu na koloniach. Autorzy uchwycili to, co najistotniejsze i fakt, że dziś mamy nieco inne realia, niczego tutaj nie zmienia.
Czy ma Pani swoje ulubione opowiadanie?
Opowiadań jest 219… Lubię wszystkie! Jedne bardziej, drugie mniej, z tym że tych pierwszych jest zdecydowana większość. Wśród nich mogę wymienić Gimnastykę (zaczyna się od słów: Wczoraj przyszedł
nowy nauczyciel gimnastyki. – Nazywam się Hektor Duval – powie-dział – a wy? – My nie – odpowiepowie-dział Fabrycy i to nas okropnie roz-śmieszyło.), Tajemny szyfr, Korepetycje, Lekarstwo, Mama zdaje egzamin
i jeszcze wiele innych. Jednego nie potrafiłabym wskazać.
W książkach pojawiają się bardzo charakterystyczne
postaci. Czy utożsamia się Pani z którąś z nich?
Kalendarium
© 2 00 9 IM AV é di ti on s / G os ci nn y – Se m pé ilu st ra cj e: S em pé1955
René Goscinny i Jean-Jacques Sempé spotykają się po raz pierwszy. Poznałem
René Goscinnego zaraz po jego powro-cie ze Stanów Zjednoczonych. I od razu przypadliśmy sobie do gustu. Ja miałem dwadzieścia jeden lat, on chyba dwa-dzieścia siedem. Został moim pierwszym przyjacielem w Paryżu, czyli moim pierw-szym przyjacielem w ogóle – wspomina
Sempé.
1955/1956
Na łamach belgijskiego magazynu „Le Moustique” pojawiają się pierwsze rysun-ki i komiks o Mikołajku. Sempé wykonywał
dla tej gazety humorystyczne rysunki, któ-rych bohaterem był właśnie taki mały czło-wieczek i zaproponowano mu, aby stwo-rzył o nim komiks. Jako że nie zajmował się pisaniem scenariuszy, zwrócono się z tym do mnie. Pomysł bardzo mi się spodobał. Trzydzieści stron o Mikołajku, jakie razem zrobiliśmy, odniosły w Belgii niewiarygod-ny sukces... – opowiadał Goscinniewiarygod-ny.
29 marca 1959
Na łamach magazynu „Sud-Ouest Diman-che” ukazuje się pierwsze opowiadanie o Mikołajku pt. Jajo wielkanocne. Goscin-ny jest już nie tylko autorem scenariuszy do komiksów, ale również prawdziwym pisarzem. Opowiadania o Mikołajku pub-likowane są później w magazynie „Pilote”. Początkowo Goscinny podpisuje je pseu-donimem Agnostici.
1960
Do księgarń trafia pierwszy zbiór opowiadań pt. Mikołajek wydany przez wydawnictwo Denoël. Pierwsza książka była całkowitą po-rażką. Wydawca nie chciał nawet publikować drugiego tomu, Rekreacji Mikołajka. Upierał się przy tym tylko jeden z redaktorów...
1961–1964
Mikołajek podbija serca czytelników. Uka-zują się kolejne tomy przygód: Rekreacje
Mikołajka, Wakacje Mikołajka, Mikołajek i inne chłopaki oraz Joachim ma kłopoty,
wydany później pod tytułem Mikołajek
ma kłopoty. Pięć tomów opowiadań
bły-skawicznie staje się bestsellerami.
1964
Francuski urwis trafia do Polski. Pierwsze wydanie Mikołajka ukazało się w jednym tomie z Rekreacjami Mikołajka w 1964 roku, a samodzielnie – dwa lata później, w roku 1966. Te dwa zbiory opowiadań tłumaczyły Tola Markuszewicz i Elżbieta Staniszkis. Au-torką przekładów wszystkich następnych była, i jest do dzisiaj, doskonała tłumaczka Barbara Grzegorzewska.
5 listopada 1977
Umiera René Goscinny. Bez niego nie byłbym
w stanie wydobyć czegokolwiek z tej postaci. Wynalazł niesamowity sposób pisania, który i dziś nadal podoba się dzieciom. Powtarzał mi później wiele razy, że ze wszystkiego, co robił, naj-bardziej lubił Mikołajka... – wspomina Sempé.
2004
Córka René Gościnnego Anna odnajdu-je w archiwach niepublikowane nigdy wcześniej opowiadania ojca, które wy-daje jako pierwszy tom Nowych przygód
Mikołajka. Polska premiera tego tomu
przypadła na 7 listopada 2005 roku. Tym samym Mikołajek powrócił po wielu la-tach, aby podbić serca nowych pokoleń. Drugi tom Nowych przygód Mikołajka ukazuje się w Polsce 2 lata później, jesie-nią 2007 roku.
29 marca 2009
Mikołajek kończy 50 lat! Wydarzeniu temu towarzyszy francuska premiera książki Le
Petit Nicolas, Le Ballon. Dernières histoires inédites, czyli kolejnego zbioru
niezna-nych wcześniej opowiadań. Niewątpliwą atrakcją tego tomu jest opowiadanie Jajo
wielkanocne z 1959 roku, czyli to, od
które-go wszystko się zaczęło.
30 września 2009
We Francji na ekrany kin wchodzi pełno-metrażowy film Mikołajek w reżyserii Lau-renta Tirarda. Tytułową rolę powierzono dziewięcioletniemu Maximowi Godarto-wi. Polską premierę filmu zaplanowano na 4 grudnia 2009.
5 listopada 2009
Najnowsza książka pod tytułem Nieznane
przygody Mikołajka trafia do rąk polskich
9
Mikołajek osobowością medialną
Mikołajek stał się w ostatnich latach prawdziwą osobowością medialną.
Mało który bohater książkowy cieszy się taką popularnością wśród dziennikarzy.
Ukazały się niezliczone ilości recenzji w Internecie, 423 wzmianki w prasie od 2005 roku,
w tym 193 razy w prasie ogólnokrajowej.
Te piekielni
e zabawne opowiadanka są też interesującym dokumentem
w historii oby-czajów. Dzieciństwo Miko
łajka jest, jak możemy się domyślać, ba
rdzo szczęśliwe, chociaż od
czasu do czasu musi on sta-nąć w kącie. Mikołajek
żyje w czasach, w których młodzież trudn
a wychowawczo to młodzież, jedząca bułkę
pod ławką, a nie podpalająca
samochody na przedmieści ach.
Wojciech Orliński, „Gazeta Wybo
rcza”
Są też książki, które
powinny być wy-dawane na r
eceptę, z dopłatą z fu ndu-szu zdrowia, powinny
być podłączane do kroplówki na oddział
ach intensywnej terapii. Tych książek,
poza wszystkimi dobrodziejs
twami, nie można ani p rze-cenić ani przedawkować.
Mikołajek jest taką książką.
Monika Woźnicka, Filmweb.pl
Lektura uniwersa lna. Ta kie właś nie książki są w st anie bu dować p iękny rodzinny klimat, pokazuj ą bowiem , iż zgorzkni ali i cz asami wy jątkowo wredni starzy t eż mogli mieć we sołe dzi eciń -stwo. Andrzej Ro stocki, „Rz eczpospoli ta”
Niektórzy fani narzekają, że te kilk a-dziesiąt nowych historyjek
Mikołajka to i tak mało. Chciałoby się
przecież wszak ciągle więcej i więcej.
Marcin Wilk, „Dziennik Polski”
Są sytuacyjny humor, bezpretensjonalny wdzięk, nieokiełznana wyobraźnia, feno-menalny język, a przede wszystkim ra-dość, jaką można czerpać z życia, kiedy jest się dzieckiem.
Katarzyna Kubisiowska, „Mamo to ja”
Z „Mikołajków” się n
ie wyrasta, to ponad -to wspaniała rodzinn
a terapia śmiechem.
Alina Gutek, „Zwierciadło ”
Odnalezione po śmierci twórcy krótkie opowiadanka przeczytają z przyjemnoś-cią zarówno dzieci, jak i dorośli. Ci drudzy uśmieją się, czytając historyj-ki, w których dziecięcy bohater poka-zuje, że ma więcej zdrowego rozsądku od rodziców.
Max Fuzowski, „Newsweek”
Oto niektóre z nich:
© 2 00 9 IM AV é di ti on s / G os ci nn y – Se m pé ilu st ra cj e: S em pé
„Jak odkryłam Amerykę”,
czyli pierwsze spotkania z Mikołajkiem
Mikołajka odkryłam, kiedy w historycznym 1968 roku mieszkałam w Paryżu, studiując na Sorbonie i – oczywiście – opiekując się dziećmi, żeby zarobić na życie. Już wtedy o nim pomyślałam, że warto by-łoby książeczki o nim przetłumaczyć…
Kiedy kilka lat później zgłosiłam się do Naszej Księ-garni przekonana, że „odkryłam Amerykę”, powie-dziano mi, że Mikołajek jest już przetłumaczony. Na szczęście okazało się, że przetłumaczone były tylko dwa z pięciu tomików (wydane łącznie jako
Rekrea-cje Mikołajka). Pozostawały jeszcze trzy…
I tak zaczęła się moja przygoda z Mikołajkiem. Barbara Grzegorzewska, tłumaczka To musiały być lata 80., kiedy kupiłam te książki cór-ce. Wówczas księgarnie były ubogie.
Do dziś Mikołajek nie przestaje mnie bawić, pamię-tam mnóstwo cytatów. Uwielbiam tę książkę!
Krystyna Czubówna
Mój pierwszy kontakt z Mikołajkiem wcale nie nastą-pił w dzieciństwie. Wtedy książki o nim nie były łatwo dostępne w Polsce. Tak naprawdę zetknąłem się z ni-mi kilka lat temu, dzięki Wydawnictwu Znak. Byłem „zamieszany” w promocję pierwszej części. Czytałem
Nowe przygody Mikołajka synowi Jakubowi, który
miał wtedy 5 czy 6 lat. Teraz czytamy je bez przerwy. Maciej Orłoś Od kiedy pamiętam, to czytałam Mikołajka! Jeszcze po francusku, bo chodziłam do szkoły francuskiej w Warszawie. Mikołajek to jeden z moich ulubionych bohaterów! To najwspanialej zarysowana postać li-teracka. Czytałam książki o nim swoim dzieciom.
Maria Seweryn Poznałem Mikołajka w szkole, była to lektura szkolna. Nie byłem kolekcjonerem tych książek, ale koledzy się zaśmiewali, więc też chciałem przeczytać. Tak naprawdę poznałem Mikołajka dzięki córce, z którą wspólnie czytaliśmy. Kiedy nagrywaliśmy audiobook, niemalże znałem te opowiadania na pamięć.
Jerzy Stuhr
Mój pierwszy kontakt z Mikołajkiem był bardziej „nauszny” niż naoczny. Była to audycja radiowa, czytanie Mikołajka, gdzieś na początku lat 80., kie-dy miałem 6 lat. Później czytałem już sam. Ostatnio wróciłem do Mikołajka i czytałem go córkom: Ja-neczce, Marysi i Jadwini. Ta ostatnia mogła się czuć wyróżniona!
Jan Klata „Mikołajkami” zaczytywała się rodzina dyrektora Te-atru Polskiego we Wrocławiu, zwłaszcza ich córka Helenka. Polecali mi te książki , ale ja byłam wtedy w okresie innych lektur, więc odłożyłam Mikołajka na półkę. No i on tak sobie leżał, dopóki moja córka się za niego nie wzięła. Teraz oczywiście wiadomo – to książka kultowa.
Jolanta Fraszyńska Poznałem Mikołajka w szkole, była to lektura szkol-na. Nie byłem kolekcjonerem tych książek, ale kole-dzy się zaśmiewali, więc też chciałem przeczytać. Tak naprawdę poznałem Mikołajka dzięki córce, z którą wspólnie czytaliśmy. Kiedy nagrywaliśmy audiobook, niemalże znałem te opowiadania na pamięć.
Maciej Stuhr Ja niestety nie wychowałem się na Mikołajku, nato-miast moje dzieci już tak. To jest taki chłopak, który zawojował nasz świat.
Wojciech Malajkat
Przyznam, że Mikołajka poznałem dzięki moim dzieciom. Zachwycili się nim moi synowie, najpierw starszy, potem młodszy. Książki o jego przygodach są u nas w domu i myślę, że długo będą ważnym rozdziałem w życiu nas dorosłych i naszych dzieci.
Rafał Królikowski fo t. ar ch . p ry w at ne fo t. A nd ra s Sz ila gy i mw m ed ia fo t. Ro be rt Ja w or sk i fo t. A rk ad iu sz S ęd ek fo t. Bo ży da r P aj ąk fo t. Bo ży da r P aj ąk fo t. M ar ek U la to w sk i mw m ed ia fo t. Sa m an ta fo t. Bo ży da r P aj ąk fo t. Bo ży da r P aj ąk
10 powodów,
dla których warto czytać Mikołajka
.
Ze względu na poczucie humoru, reakcje maluchów i to, jak dzieci podglądają świat dorosłych. (Maciej Stuhr)
2.
Aby się mieć przed dziećmi na baczności. (Jerzy Stuhr)
.
Bo jest to pouczająca, fantastyczna książka dla dzieci i dla dorosłych. No i ten humor! (Krystyna Czubówna)
.
Bo Mikołajek jest wciąż aktualny. (Maciej Orłoś)
.
Ponieważ warto się z siebie śmiać, a książka pokazuje, że rodzice są czasem bardziej dziecinni niż dzieci.
(Maria Seweryn)
.
Ponieważ jest to fantastyczna opowieść o ludziach, prawda na temat dorosłych. (Jan Klata)
7.
Bo wspaniałe jest bijące z tych książek ciepło i życzliwość, z jaką autorzy przedstawiają wszystkich bohaterów.
(Barbara Grzegorzewska)
.
Z powodu specyficznego zmysłu obserwacji, który jest dla Mikołajka charakterystyczny. (Wojciech Malajkat)
9.
Bo ktoś, kto chce być na czasie, musi pewne postaci znać, zwłaszcza Mikołajka. (Jolanta Fraszyńska)
0.
Bo każdy chciałby mieć takich kumpli jak Mikołajek. (Tomek, lat )
© 2 00 9 IM AV é di ti on s / G os ci nn y – Se m pé ilu st ra cj e: S em pé
Dobrze wiedzieć, że…
René Goscinny stworzył, jak wyliczono, 2120 postaci. Oprócz
Mikołajka narysował także takich bohaterów, jak Lucky Luck
czy Asterix i Obelix. Jego dzieła wydano w 500 mln
egzem-plarzy i przetłumaczono na 107 języków. Przygody Mikołajka
przełożono na 30 języków. Sprzedano ich na świecie już
po-nad 10 mln egzemplarzy.
Obrazki ilustrujące przygody Mikołajka na łamach „Sud-Ouest
Dimanche” były czarno-białe, gdyż takie były tańsze. W takiej
formie ukazywały się do 2008 roku. Nieznane przygody
Miko-łajka, zilustrowane przez Sempégo dopiero wiosną 2008 roku,
to jedyna książka o Mikołajku, w której rysunki są kolorowe.
René Goscinny ma polskie pochodzenie, jego ojciec
Stani-sław był warszawiakiem.
W Polsce, w roku 1986 ukazała się satyra Mikołajek w szkole PRL.
Autorka, Maryna Miklaszewska, zachowując pozory książki dla
dzieci, opisała absurdalną rzeczywistość socjalizmu. Powieść
doczekała się aż sześciu wydań (w tym czterech nakładem
podziemnego wydawnictwa).
Przed majowymi wyborami prezydenckimi w 2007 roku
uka-zała się we Francji książka Mikołajek, Ségolène i inne chłopaki,
sygnowana nazwiskami Gospé i Sempinny. Aluzja dotyczyła
dwóch politycznych rywali kandydujących na stanowisko
prezydenta: Nicolasa Sarkozy’ego i Ségolène Royal.
Wybierając imię dla głównego bohatera, Sempé inspirował
się nazwą wina. W wywiadach wspomina, że jechał
autobu-sem na spotkanie z dyrektorem „Le Moustique” i miał tego
dnia nazwać bohatera, którego rysunki właśnie zamieszczał
w gazecie. Zobaczył przez okno reklamę francuskich win
„Ni-colas”. Bardzo mu się spodobała i stąd imię małego urwisa.
Mikołajek na dużym ekranie
Już od
Mikołajek żyje sobie spokojnie. Ma kochających rodziców, paczkę
fajnych kolegów, z którymi świetnie się bawi…
i wcale nie chce, żeby coś się zmieniło.
Jednak pewnego dnia słyszy przypadkiem rozmowę rodziców i
do-chodzi do wniosku, że jego mama jest w ciąży.
Wpada w panikę i wyobraża sobie najgorsze: wkrótce przyjdzie na
świat jego mały braciszek i skupi na sobie całą uwagę rodziców,
tak że przestaną zajmować się Mikołajkiem i w końcu porzucą go
w lesie jak Tomcia Palucha…
4
grudnia
miłośników
Mikołajka cz
eka nie lada gr
atka.
Przygody
Mikołajka i jego k
olegów będzie
można po r
az pierwszy zobaczyć w kinach.
W rolę Mik
ołaja wcielił się w
ybrany
spośród se
tek kandy
datów dzie
więcioletni
Maxime Godart – jes
t to jego debiut na
ekranie. Ojciec Mik
ołajka to nik
t inny jak
Kad Merad z
Jeszcze dalej niż północ
.
Film wyre
żyserował Laur
ent Tirard,
twórca Zak
ochanego Moliera
Już od 4 grudnia na miłośników Mikołajka czeka nie lada gratka. Przygody Mikołajka i jego kolegów będzie
można po raz pierwszy zobaczyć w kinach.
1. Nowe przygody Mikołajka (wyd. 2005) 2. Nowe przygody Mikołajka, tom 2 (wyd. 2007) 3. Nieznane przygody Mikołajka (wyd. 2009) 4. Kalendarz książkowy 200 (wyd. 2009)
5. Mikołajek. Książka rozkładanka (wyd. 2008) 6. Nowe przygody Mikołajka, Książka do słuchania,
Czytają Jerzy i Maciej Stuhr (wyd. 2007)
7. Nowe przygody Mikołajka, tom 2, Książka do słuchania,
Czytają Jerzy i Maciej Stuhr (wyd. 2009)
8. Kalendarz ścienny 200 (wyd. 2009)
8
1
2
3
4
6
7
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak sp. z o.o.
0-0 Kraków, ul. Kościuszki 7
Dział sprzedaży: (02) 99 9, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl