• Nenhum resultado encontrado

Czy naturalistyczna etyka jest możliwa? (Is Naturalistic Ethics Possible?)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2016

Share "Czy naturalistyczna etyka jest możliwa? (Is Naturalistic Ethics Possible?)"

Copied!
22
0
0

Texto

(1)

ISSN 1734-9923

ARTYKU

Ł

Y

ARTUR SZUTTA*

CZY NATURALISTYCZNA ETYKA JEST MO LIWA?

Słowa kluczowe: determinizm, etyka, naturalizm, odpowiedzialno ć, wolna wola Keywords: determinism, ethics, naturalism, responsibility, free will

1. Wstęp

Niniejszy artykuł dotyczy pytania o mo liwo ć naturalistycznej etyki. Za-nim wyja Za-nimy powód tak postawionego pytania i wska emy cel, jaki w tej pracy chcemy osiągnąć, konieczne będą wstępne ustalenia dotyczące dwóch centralnych pojęć, do których odnosi się to pytanie.

1.1. Zało enia dotyczące rozumienia etyki

Przez etykę będziemy tutaj zrozumieli fi lozofi czną dyscyplinę zajmującą się dobrem i złem moralnym, która posiada przynajmniej trzy cechy.

Po pierwsze, przyjmuje jako centralne sądy etyczne, sądy typu powinie-nem, powinieneś, powinien itd. Przedmiotem tych sądów jest czyn rozumiany

(2)

jako dobrowolne [wolne] i wiadome działanie w aspekcie jego moralnej warto ci. Sądy te dotyczą ludzkiego działania specyfi cznego rodzaju. Etyka nie interesuje samo bicie ludzkiego serca, metabolizm, podział komórek itp. Nie brzmią sensownie pouczenia moralne typu: „Powinieneś wolniej trawić potrawy mięsne!” albo: „Nie powinieneś rosnąć tak szybko! No jak będą czuli się twoi i tak o wiele mniejsi koledzy?”. Formułowanie sądów etycznych typu „powinieneś” jest sensowne tylko wówczas, gdy dotyczą one działania, które ma charakter wiadomy i dobrowolny. Bez tego typu sądów etyka wydaje się niemo liwa.

Po drugie, sensowno ć takich sądów zakłada istnienie szczególne-go rodzaju podmiotu ( wiadomo ć, wolno ć, odpowiedzialno ć). Je eli mówię: „Powinieneś pomóc starszej pani zanieść tę ciężką siatkę do jej domu”, zakładam, e jeste w stanie to uczynić wiadomie i dobrowolnie. Wolno ć zakłada zdolno ć podmiotu do autodeterminacji (do autorskiego rozpoczynania nowych łańcuchów przyczynowo-skutkowych). Tak więc mo na mówić, e działanie [czyn] jest wolne, gdy jego decydującą przyczyną jest akt autodeterminacji podmiotu. Wolno ć ludzkiego czynu ujawnia się w wiadomym prze yciu dającym się wyrazić w postaci przekonania: mogę, ale nie muszę1. Tak rozumiana wolnoć zakłada istnienie alternatywnych mo liwo ci działania. Na potrzeby tej pracy zakładam, e termin „ wia-domo ć” nie wymaga defi nicji. Ka dy rozumie, co ma na my li mówiąc: „jestem tego świadomy”2.

Po trzecie, sensowno ć sądów powinno ciowych zakłada tak e odpo-wiedzialno ć moralną podmiotu. Zakładając, e jeste wolnym i wiadomym autorem danego działania, przyjmuję, e jeste za nie moralnie odpowie-dzialny. I odwrotnie, przypisywanie odpowiedzialno ci moralnej oznacza przypisywanie sprawcy wolno ci i wiadomo ci w danym działaniu. Obar-czanie moralną odpowiedzialno cią wią e się z obwinianiem danej osoby za jej złe czyny albo z chwaleniem za jej dobre czyny.

1 Por. K. Wojtyła, Osoba i czyn,[w:] ten e, Osoba i czyn oraz inne studia antropo-logiczne,Lublin: TN KUL 1994, s. 148.

(3)

1.2. Zało enia dotyczące rozumienia naturalizmu

Mamy wiadomo ć, e naturalizm mo na ró nie rozumieć, jednak nie jest naszym celem jego wyczerpująca defi nicja ani typologia, ograniczymy się jedynie do wskazania istotnych naszym zdaniem elementów naturalizmu. Pisząc „naturalizm”, mamy na my li „naturalizm metafi zyczny redukcyjny”, który głosi, e istnieje tylko to, co jest naturalne, naturalne jest natomiast to, co jest badane przez nauki (sciences)3. Tego rodzaju byty mają dwie istotne cechy – są czaso-przestrzenne i wchodzą w relacje przyczynowo-skutkowe.

Zawę enie tego, co naturalne do „bytów” wchodzących w relacje przyczynowo-skutkowe jest to same z głoszeniem tezy determinizmu (przyczynowego). Zgodnie z tą tezą ka de zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny sprawcze, nie istnieją zdarzenia będące w sensie absolutnym pierwszymi przyczynami, za wiat fi zyczny jest przyczyno-wo domknięty, czyli wszelkie zdarzenia fi zyczne mogą być wyja nione w wietle podstawowych przyczyn fi zycznych (rozumiane w terminach podstawowych sił)4.

1.3. Hipoteza

Porównując te dwa pojęcia (etyki i deterministycznego naturalizmu), mo na postawić hipotezę, e determinizmu przyczynowego nie da się pogodzić z tezą o odpowiedzialno ci moralnej, a w konsekwencji tego stwierdzenia,

e etyka naturalistyczna (o ile naturalizm zakłada determinizm przyczyno-wy) nie jest mo liwa.

Do postawienia takiej hipotezy prowadzi nas następujące rozumo-wanie: (a) Na podstawie naszego wewnętrznego do wiadczenia jeste my przekonani, e nasze działanie zale y od nas, w nas ma swoje ostateczne ródło5 i na tej podstawie opieramy zarówno przekonanie o naszej odpo-wiedzialno ci moralnej za nasze działanie, jak i przekonanie o mo liwo ci etyki; (b) Jednak e je li determinizm jest tezą prawdziwą (jak pisze P. van

3 Powy szą charakterystykę naturalizmu meta zycznego redukcyjnego podaję za: W. Janikowski, Naturalizm etyczny we współczesnej fi lozofi i analitycznej, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Semper 2008, s. 33.

(4)

Invagen), nasze działania są konsekwencjami praw natury i zdarzeń z odległej przeszło ci i nie zale y od nas, co wydarzyło się, zanim się urodzili my ani te nie zale y od nas, jakie są prawa natury, to (c) Konsekwencje tych rzeczy (w tym nasze działanie) tak e od nas nie zale ą6. Stąd dalsza konkluzja, e nie ma wolnego działania, niemo liwa jest odpowiedzialno ć i w związku z tym nie ma sensu formułowanie sądów typu „Powinienem...”. Zatem etyka jest niemo liwa7.

1.4. Problem oraz cel i metoda pracy

Powy szą hipotezę nale y jednak zawiesić w obliczu pewnej argumenta-cji. Niektórzy autorzy (np. H. Frankfurt, D. Dennett)8 próbują dowodzić,

e pojęcie odpowiedzialno ci moralnej nie domaga się istnienia wolno ci rozumianej jako autodeterminacja, zakładająca istnienie alternatywnych mo liwo ci działania, oraz e mo liwe jest pojęcie odpowiedzialno ci zgodne z tezą deterministyczną. Stąd celem niniejszego artykułu będzie próba odpowiedzi na pytanie, czy argumentacja powy szych autorów jest konkluzywna. W związku z tym dokonana zostanie krytyczna analiza ar-gumentów wymienionych wy ej zwolenników naturalistycznej koncepcji pojęcia odpowiedzialno ci.

2. Argumentacja Dennetta

Daniel Dennett w artykule I could not have done Otherwise – so what? punktem wyj cia uczynił analizę tezy „mogłem był uczynić inaczej”, która zakłada, e dana osoba jest odpowiedzialna za swoje działanie tylko wów-czas, gdy miała mo liwo ć zadziałania inaczej, tj. jej działanie nie było

zde-6 Zob. P. van Invagen, An Essay on Free Will, Clarendon Press 1983, s. 56.

7 Chyba e będziemy etykę rozumieli tylko jako dyscyplinę zajmującą się de niowaniem pojęć etycznych, zgodnie z zaleceniami Ayera (por. A.J. Ayer, A Critique of Ethics, [w:] R. Shafer-Landau (red.), Ethical Theory. An Anthology, Blackwell 2007, s. 18–24).

(5)

terminowane9. Teza ta jego zdaniem jest bezkrytycznie przyjmowana przez wielu autorów (np. P. van Invagena)10 i traktowana jako oczywista. Dennett przyjmuje więc robocze zało enie, e jest to teza fałszywa. Wysuwa cztery argumenty za przyjęciem takiego zało enia: pierwszy ma na celu ukazanie, e krytykowana teza nie jest oczywista; drugi, e istnieją przypadki braku alternatywnych mo liwo ci, w których uznajemy istnienie

odpowiedzialno-ci moralnej; trzeodpowiedzialno-cipokazuje, e istnieją konsekwencje tezy alternatywnych mo liwo ci, które są nie do przyjęcia – w związku z tym dopytywanie się, „czy mógł on postąpić inaczej” nie ma na celu stwierdzenia lub wykluczenia odpowiedzialno ci moralnej; czwarty, e mo na sensownie pytać „czy mógł był postąpić inaczej” bez zakładania moralnej odpowiedzialno ci (i tezy alternatywnych mo liwo ci).

2.1. Argument pierwszy: przykłady z języka potocznego

Zgodnie z tym argumentem istnieje wiele przykładów u ycia języka potocz-nego, z których wynika, e krytykowana teza nie jest oczywista. Jednym z przykładów jest postępowanie adwokatów na rozprawach sądowych. Chocia w rozprawach sądowych, jak zauwa a Dennett, mają miejsce do-ciekania, czy dana osoba nie mogła była postąpić inaczej, to jednak, jego zdaniem, zasadniczo w tych dociekaniach kwestia alternatywnej mo liwo ci nie jest istotna. Jak zauwa a, aden adwokat nie opiera swojej obrony na dowodzeniu, e jego klient był zdeterminowany w swoim działaniu i przez to nie ponosi za nie odpowiedzialno ci. Tak e istnienie (bąd nieistnienie) alter-natywnej mo liwo ci działania nie odgrywa zdaniem Denetta prawie adnej roli w przypadku pochwał i wyra ania wdzięczno ci dobroczyńcom11.

Według Dennetta kiedy, w potocznych praktykach, szukamy uspra-wiedliwienia naszego „niemoralnego” zachowania, odwołujemy się nie tyle do braku alternatywnych mo liwo ci („nie mogłem był inaczej”), ile do pojęcia „kieszeni lokalnego fatalizmu” (KLF). KLF oznacza takie szcze-gólne okoliczno ci, w których podmiot nie jest w stanie zadziałać inaczej bez względu na to, czego pragnie12. Przykładem KLF jest bycie zamkniętym

9 D. Dennet, I could not have done Otherwise, s. 84.

10 Por. P. van Invagen, The Incompatibility of Free Will and Determinism, „Philosophi-cal Studies” XXVII, 3 (1975), s. 185–199.

(6)

na klucz w pokoju. Oczywi cie, samo znajdowanie się w KLF nie zawsze oznacza brak odpowiedzialno ci (mogę bowiem akceptować zewnętrzne okoliczno ci, które pozbawiają mnie mo liwo ci działania), niemniej jed-nak, je li nie uda nam się dowie ć, e znajdowali my się w sytuacji KLF, wówczas zostajemy uznani odpowiedzialnymi za nasze działania. Analo-giczna do KLF i zarazem usprawiedliwiająca czyje działanie (zwalniająca z odpowiedzialno ci moralnej) jest sytuacja powa nego osłabienia czyjej zdolno ci racjonalnej kontroli (OZRK)13.

Zasada alternatywnych mo liwo ci zakłada więcej ni KLF lub OZRK. Sytuacje tego typu nie są zakresowo to same z sytuacją braku alternatywnych mo liwo ci, bowiem nie ka dy brak alternatywnych mo liwo ci oznacza KLF lub OZRK, co ma pokazywać następny argument Dennetta.

2.2. Argument drugi: Marcin Luter14

Argument drugi odwołuje się do słynnych słów Marcina Lutra: „Tutaj stoję, nie mogę inaczej!”. Luter sprzeciwiając się władzom ko cioła kato-lickiego, twierdził, e sumienie uniemo liwia mu postąpienie inaczej. Owa niemo no ć postąpienia inaczej nie była związana z jego niezdolno cią do racjonalnej kontroli swojego postępowania. Przeciwnie, jak pisze Dennet, Luter musiałby być szaleńcem, aby postąpić inaczej, ni nakazywało mu jego sumienie. Nie mo na jednak zaprzeczać (czego nie czynił i sam Luter) jego odpowiedzialno ci moralnej tylko na tej podstawie (je li uwierzymy Lutrowi), e „nie mógł był inaczej”.

Dennett zastanawia się, jakie racje mogłyby lec u podstaw my lenia, e w sytuacjach takich jak ta, w której znalazł się Marcin Luter, nie ma odpowiedzialno ci moralnej, poniewa „nie mógł on inaczej”. Być mo e, pisze Dennett, zwolennicy takiej tezy zakładają, e autentycznie wolny (i odpowiedzialny) podmiot nie mo e działać jak zaprogramowany, dog-matyczny zombi, musi w nim być jaka nieprzewidywalno ć, elastyczno ć. Je li ma on słuchać racji rozumowych, to musi być w stanie oprzeć się automatycznemu uleganiu tym racjom, musi mieć mo liwo ć rozwa ania tych racji w poczuciu, e mo e „uczynić inaczej”, ni wskazują te racje.

(7)

Zdaniem Dennetta byłoby to błędne rozumowanie. Mo no ć „ela-stycznej” odpowiedzi na racje rozumowe nie domaga się alternatywnych mo liwo ci działania w danych okoliczno ciach, ale jedynie zdolno ci do postąpienia inaczej, gdy zmienią się okoliczno ci.

2.3. Argument trzeci: problem ignorancji15

Zgodnie z trzecim argumentem, gdyby my przyjęli, e orzekanie o odpo-wiedzialno ci danej osoby zasadza się na stwierdzeniu, czy w idealnie tych samych okoliczno ciach mogła ona była postąpić inaczej, musieliby my być w stanie zidentyfi kować wszystkie okoliczno ci. Tylko wówczas mog-liby my stwierdzić, czy dana osoba „mogła była inaczej...”. Tymczasem biorąc pod uwagą naszą współczesną znajomo ćfi zyki, mo na powiedzieć, e zidentyfi kowanie wszystkich istotnych okoliczno ci, i w konsekwencji stwierdzenie odpowiedzialno ci lub jej braku, jest wysoce nieprawdopodob-ne. Stąd, je li mamy sensownie pytać: „czy mógł był postąpić inaczej?”, nie mo emy zadawać tego pytania z intencją okre lenia moralnej odpowie-dzialno ci, co innego musimy mieć na celu.

2.4. Argument czwarty: robot16

Argument ten pokazuje, e mo na sensownie pytać: „czy mógł był postąpić inaczej?” bez zakładania moralnej odpowiedzialno ci. Dennett odwołuje się w nim do przykładu deterministycznej maszyny, robota, który jest kontrolo-wany przez wbudokontrolo-wany w niego mechanizm, wywołujący „przypadkową” selekcję strategii działania. Mimo tego mechanizmu wszelkie działanie robota jest zdeterminowane – tj. zrobiwszy cokolwiek, dosłownie „nie mógł był postąpić inaczej” (w danych okoliczno ciach).

Dennett zakłada, e robot w pewnym momencie popełnia, z punktu widzenia jego konstruktorów, fatalny błąd, np. unicestwia innego robota. Konstruktorzy zadają sobie pytanie: „Czy mógł on był postąpić inaczej?”. Zostaje przyjęte zało enie, e nie miała miejsca KLF. O co konstruktorom chodzi w tym pytaniu? Nie pytają, czy robot mógł był w tych samych okoliczno ciach postąpić inaczej, ale czy np. mo na było go inaczej za-programować.

(8)

Czy odwołując się do przykładu robota, mo na wyciągać wnioski na temat człowieka? Dennett rozwa a ewentualny zarzut, e przecie między człowiekiem a robotem istnieje istotna ró nica: w przypadku robota nie interesuje nas, czy zasługuje on na karę lub orzeczenie winy; w przypadku człowieka tak. Twierdzi jednak, e chocia człowieka uwa amy za kogo odmiennego od robota (robotom nie przypisujemy winy czy zasługi), to dla niego między człowiekiem a robotem zachodzi pewna analogia.

Człowiek tak e działa na wzór deterministycznej maszyny z wbudo-wanym mechanizmem losowego dobierania strategii działania (co mo e dać pozór wolno ci w rozumieniu posiadania alternatywnych mo

liwo-ci działania). Ró nica między człowiekiem a robotem (która pozwala w przypadku człowieka mówić o jego odpowiedzialno ci) dotyczy tego, e człowiek posiada zdolno ć chcenia i realizowania tego chcenia, a robot nie. Natomiast to, czy ludzkie akty chcenia zostały ju zdeterminowane wieki temu, czy te przez losowy generator tu przed momentem podjęcia decyzji, nie ma znaczenia. Jak pisze Dennett, liczy się fakt, e dany człowiek „zrobił to i chciał tego”.

2.5. Konkluzja Dennetta

Jak pisze Dennett, nasz wiat jest deterministyczny, alternatywne mo liwo ci działania nie istnieją, „wszystkie kupony zostały ju rozdane eony temu”. Zwolennicy tezy alternatywnych mo liwo ci mogą bronić jej

prawdziwo-ci, ale w wietle powy szej argumentacji, podsumowuje Dennett, nale y uznać, e teza ta jest jedynie nawykiem my lowym, długowieczną iluzją

fi lozofi czną, czerpiącą siłę ze swojej długowieczno ci. Jego zdaniem nie oznacza to jednak, e nie mo emy być odpowiedzialni za swoje działanie. O ile nie zachodzi sytuacja KLF lub OZRK, potocznie uwa amy się za moralnie odpowiedzialnych za swoje działanie. Liczy się fakt, e dany człowiek to zrobił i chciał tego.

3. Krytyka argumentów Dennetta

(9)

deter-ministycznego mechanizmu. Skupimy się raczej na argumentowaniu, e determinizm nie wyklucza odpowiedzialno ci.

3.1. W odniesieniu do argumentu pierwszego: przykładów z języka potocznego

Nie wydaje się, e argument odwołujący się do faktu, i w potocznym języku – dyskutując o moralnej odpowiedzialno ci – nie bierzemy pod uwagę tego, czy dana osoba mogła była postąpić inaczej, jest przekonujący.

Po pierwsze, często przepraszając, mówimy: „wybacz, sam nie wiem, co mnie napadło, uniosłem się”. Chcemy przez to powiedzieć, e co (emo-cje, ale te czyja manipulacja, przymus) przejęło kontrolę nad naszym działaniem, przez co nasza odpowiedzialno ć była mniejsza, a mo e nawet

adna.

Po drugie, powy sze usprawiedliwienia niekoniecznie ograniczają się do tego, co Dennett okre la mianem KLF lub OZRK. Gdyby my odkryli np. w umy le pewnej osoby chip sterujący jej zachowaniem, nikt nie miałby wątpliwo ci, e je li działanie danej osoby było wynikiem ingerencji takie-go urządzenia, takiej, e osoba ta nie była w stanie działać (nawet my leć i pragnąć) inaczej ni w sposób wyznaczony przez działanie tego urządzenia, to nie mo na danej osoby obcią ać odpowiedzialno cią za dane działanie.

(10)

deterministycznej wymagałaby rewolucji w systemie prawnym (zarówno w głowach sędziów, ławy przysięgłych, jak i w samych przepisach prawa), na którą to rewolucję szanse są nikłe (równe zeru).

Po czwarte, nie jest prawdą, e w przypadku pochwał ignorujemy fakt, i nasz dobroczyńca miał lub nie miał alternatywnej mo liwo ci działania. Znane nam są z ycia lub przynajmniej z literatury sytuacje, w których osoba uratowana pyta: „Dlaczego mnie uratowałeś, przecież nie musiałeś tak ryzykować, mogłeś wybrać inne łatwe życie”. wiadomo ć takiego „nie musiałeś” raczej wzmaga nasze poczucie wdzięczno ci. Wydaje się tak e (z pewno cią ma to miejsce w moim przypadku), e bardziej jeste my dumni ze swojego działania, gdy jeste my przekonani, e mogli my byli zadziałać inaczej, mniej szlachetnie, e mogli my ulec pokusie łatwiejszego wyboru, do którego determinowały nas nasze ni sze instynkty, pragnienia, a mimo to nie ulegli my im. Im bardziej nasze działanie okazuje się w naszych oczach zdeterminowane niezale nymi od nas czynnikami, tym mniejsza z niego satysfakcja, tym mniej czujemy się jego autorami. Oczywi cie samo sformułowanie „mogłem był inaczej” mo e wymagać zdefi niowania (czego tutaj nie czynimy).

3.2. W odniesieniu do argumentu drugiego, odwołującego się

do Marcina Lutra

Przykład Marcina Lutra jest interesujący, pozwala bowiem dostrzec, e istnieją ró nego rodzaju determinizmy, nie wystarcza jednak do przyjęcia wniosku, e determinizm przyczynowy nie wyklucza odpowiedzialno ci moralnej. Jest wiele rodzajów determinizmu (np. fi zykalistyczny [przyczy-nowy], racjonalny, logiczny, społeczny)17, nie wszystkie jednak wykluczają, jak się wydaje, odpowiedzialno ć moralną. Zdaniem Dennetta przykład Lutra dowodzi, e mo e istnieć sytuacja, w której „nie mogłem był postąpić inaczej”, a mimo to jestem moralnie odpowiedzialny za swoje działanie. Nie jest to jednak przykład determinacji przyczynowej, którą zakłada naturalizm (równie ten przyjęty przez Dennetta). Owszem, przyjęcie determinizmu racjonalnego (bo w szerokim sensie słowa racjonalny o takim determi-nizmie mo na tutaj mówić) mo e równie być problematyczne. Przecie je li jeste my zdeterminowani w tym sensie, to być mo e równie i w tym

(11)

przypadku nasze działanie od nas nie zale y18. Niemniej wydaje się, e jest istotna ró nica (przynajmniej tak jest dostrzegana w naszym potocznym rozumieniu i u yciu języka) pomiędzy determinacją przyczynową a deter-minacją racjonalną.

Wprzypadku determinacji przyczynowej nasze działanie jest niejako mechanicznym samo-dzianiem się pewnych procesów, łańcuchów przyczy-nowo-skutkowych, dla których wiadomoć wolnego działania jest tylko zł u-dzeniem, skutkiem ubocznym. Wolna wola nie przyczynuje, a jedynie zdaje się przyczynować. Wprzypadku determinacji racjonalnej nasze działanie nie jest czysto mechaniczne. Opiera się na zrozumieniu, zinternalizowaniu pew-nych tre ci, istotnym elementem takiego zrozumienia jest moment asercji, swoistej zgody. To wewnętrzne wyra enie zgody nie jest tylko ubocznym efektem, ale tak e realną przyczyną dalszych etapów my lenia, decyzji i dalszego działania. Owszem,tak mo e wcale nie być, to wewnętrzne przy-czynowanie mo e być złudzeniem, jednak e nasze przekonanie jest takie,

e to nie jest złudzenie i to przekonanie pozwala nam twierdzić (chocia mo e błędnie), e Marcin Luter, pomimo prze wiadczenia, e nie mógł był postąpić inaczej, był odpowiedzialny za swoje działanie.

Ponadto my, zwykli u ytkownicy języka, wcale nie musimy być przekonani co do determinizmu racjonalnego w wersji, zgodnie z którą racje determinują nas zupełnie. Wydaje się, e zazwyczaj (lub przynajmniej czasami) do wiadczamy siebie (naszego ja) jako rozstrzygającą przyczynę determinującą te działania, za które czujemy się moralnie odpowiedzialni – za inne przyczyny czy racje traktujemy jedynie jako skłaniające nas do pewnych działań, ale niedeterminujące nas w sensie absolutnym. Nawet wówczas, gdy mówimy, jak Luter: „inaczej nie mogę”, to mamy wiado-mo ć, e w jakim sensie mo emy (i tu znowu ujawnia się konieczno ć analizy zwrotu nie mogę), ale nie akceptujemy takiej mo liwo ci jako po-ądanej, nie zgadzamy się na nią lub nie chcemy jej. Stąd mo emy mówić „nie mogę inaczej” i nadal czuć się moralnie odpowiedzialnymi za swoje działanie.

(12)

3.3. W odniesieniu do argumentu trzeciego: z ignorancji

Po pierwsze, je li przyjmiemy zdolno ć do autodeterminacji i uznamy, e tylko w obliczu wyjątkowo silnych przyczyn fi zycznych podmiot traci zdolno ć autodeterminacji, wówczas nie jest konieczna dogłębna znajomo ć faktów fi zycznych determinujących nasze działanie. Wystarczy skupić się na decydujących (istotnych) determinantach naszego działania, co wszak e w codziennych praktykach związanych z orzekaniem czyjej odpowiedzial-no ci czynimy (czy to w dociekaniach sądowych, czy w naukach dotyczących postępowania człowieka).

Po drugie, nawet je li liczba istotnych czynników determinujących nasze działanie przekracza nasze mo liwo ci poznawcze, to nie zmienia to faktu, e zadając pytanie: „Czy dana osoba mogła była postąpić inaczej?”, zadajemy je (przynajmniej niekiedy) w celu znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy jest ona (prawnie lub moralnie) odpowiedzialna za swoje działanie. Nawet je eli nie jeste my w stanie ostatecznie stwierdzić zacho-dzenia odpowiedzialno ci, to dociekania te pozwalają nam przynajmniej na sformułowanie u ytecznych hipotez, które w wietle znajomo ci nowych faktów dotyczących przyczyn wpływających na działanie danej osoby mogą zostać podtrzymane lub ulec falsyfi kacji.

3.4. W odniesieniu do argumentu czwartego: robot

Argument ten w najlepszym razie dowodzi, e jeste my zdeterminowanymi mechanizmami oraz e obok pytania: „czy mógł był postąpić inaczej?” w celu stwierdzenia odpowiedzialno ci lub jej braku, mo na (a w wietle determinizmu nale y) formułować to pytanie w jeszcze innym celu. Je li jednak przyjmiemy, e jeste my zdeterminowanymi mechanizmami, to wówczas nie ma sensu pytać, czy mogłem był postąpić inaczej, aby się usprawiedliwiać moralnie, poniewa odpowiedzialno ć moralna w ogóle nie jest mo liwa.

(13)

powy szego pytania musimy odło yć na pó niej, kiedy ju przedstawiona zostanie argumentacja Frankfurta, wydaje się bowiem, e analiza zarówno jego argumentu, jak i jego koncepcji wolnej woli pozwoli nam bardziej satysfakcjonująco postawić pytanie o to, za jakie działania mo emy czuć się odpowiedzialni moralnie w deterministycznym (w sensie determinizmu przyczynowego) wiecie. Niemniej jednak wydaje się, e tego rodzaju „odpowiedzialnoć”, wynikająca jedynie z faktu, e kto tak chciał (przy jednoczesnym zało eniu, e to chcenie jest zdeterminowane), ma jedynie charakter iluzji odpowiedzialno ci bąd w najlepszym razie jest umowna (tj. u ytkownicy języka mogą się umówić, e będą siebie nazywali odpo-wiedzialnymi za swoje działania, je li będą one zgodne z aktami chcenia podmiotów działania).

2. Argumentacja Frankfurta

Punktem wyj cia rozwa ań Frankfurta jest zasada alternatywnych mo li-wo ci (ZAM)19. Zgodnie z tą zasadą „osoba jest moralnie odpowiedzialna za to, co zrobiła tylko wtedy, gdy mogła była postąpić inaczej”. Frankfurt słusznie dochodzi do wniosku, e zasada ta jest nie do pogodzenia z deter-minizmem (nale ałoby dodać: determinizmem przyczynowym), ponadto jest to, jego zdaniem, zasada fałszywa. Powszechna akceptacja ZAM, zdaniem Frankfurta, bierze się z tego, e brak alternatywnych mo liwo ci jest myl-nie identyfi kowany z przymusem, który mo na u niego rozumieć w sposób analogiczny do Dennetta rozumienia KLF lub OZRK. W sytuacji przymu-su, kiedy dana osoba była zmuszona działać wbrew swojej woli, mo na ją uznać za zwolnioną z odpowiedzialno ci moralnej. Poniewa przymus jest przypadkiem braku alternatywnych mo liwo ci, to często uto samia się go z tą szerszą jednak kategorią.

Dlatego te autor proponuje zmodyfi kowaną ZAM, która nie bę -dzie ju wprowadzała w błąd w kwestii zachodzenia lub niezachodzenia odpowiedzialno ci za działanie. Zmodyfi kowana zasada alternatywnych mo liwo ci, którą Frankfurt jest gotów zaakceptować, brzmi: dana osoba nie jest moralnie odpowiedzialna za to, co uczyniła, o ile uczyniła to, co

(14)

uczyniła, tylko i wyłącznie dlatego, e musiała to uczynić20. Powy szą tezę nale y odczytywać w ten sposób, e w danym działaniu nie występowały wewnętrzne czynniki determinujące dane działanie, takie jak na przykład to, e dana osoba chciała uczynić to, co uczyniła, a wszystkie determinanty sprowadzają się do czynników zewnętrznych. (Tu widać podobieństwo zmodyfi kowanej ZAM Frankfurta do Dennetta KLF.) Autor twierdzi, e taka zmodyfi kowana teza jest do pogodzenia z tezą deterministyczną. Mo e przecie być tak, e zaszły pewne okoliczno ci uniemo liwiające osobie zadziałanie inaczej, i jednocze nie osoba ta naprawdę chciała uczynić to, co uczyniła21.

4.1. Black i Jones

Potwierdzeniu tej tezy mają słu yć sformułowane przez Frankfurta cztery przykłady odwołujące się do postaci Blacka i Jonesa, z których najbardziej przekonujący ma być ostatni22. Zgodnie z nim niejaki Black chce, aby pe-wien inny człowiek o nazwisku Jones podjął okre lone działanie. Black nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, nie chce jednak, by jego zamiary były widoczne dla Jonesa, powstrzymuje się zatem przed ingeren-cją, o ile nie oka e się ona konieczna. Czeka, a Jones podejmie decyzję i dopiero wówczas, gdyby ta decyzja była nie po jego my li, Black zacznie wpływać na Jonesa. Frankfurt zakłada, e wpływ Blacka na Jonesa będzie dla tego ostatniego do samego końca niezauwa alny (tj. Jones nie będzie go wiadom) oraz e Black ma mo liwo ć na tyle szybkiego zorientowania się w zamiarach Jonesa, jak i natychmiastowej reakcji, e jest on zdolny wpłynąć na Jonesa, zanim ten zacznie działać. Ostatecznie, zgodnie z przykładem, interwencja Blacka okazuje się niekonieczna, Jones sam zdecydował się uczynić to, czego Black od niego oczekiwał.

Frankfurt wyciąga wniosek, e Jones w sposób oczywisty ponosi odpowiedzialnoć moralną za swoje działanie. Fakt, e nie mógł on był postąpić inaczej, w aden sposób nie wpływał na to, e podjął to działanie z własnej woli. Je li bowiem działał sam z siebie, to na jego moralną od-powiedzialno ć nie ma adnego wpływu fakt, e Black przez cały czas był

(15)

gotów interweniować, aby Jones rzeczywi cie uczynił to, co uczynił. Osoba, według Frankfurta, jest odpowiedzialna za swoje działanie, gdy naprawdę chciała uczynić to, co uczyniła23.

2.2. Frankfurta koncepcja wolnej woli i osoby

Co według Frankfurta znaczy działać w sposób odpowiedzialny, tj. dzia-łać z siebie, czynić to, czego się naprawdę chce? Przy krytycznej analizie argumentu Dennetta zapytali my, dlaczego mieliby my uwa ać czynienie tego, co dany podmiot chciał, za generujące odpowiedzialno ć. Frankfurt proponuje interesującą koncepcję, która mogłaby stanowić odpowied na to pytanie24.

Podobnie jak Dennett Frankfurt uwa a, e jeste my odpowiedzialni za działania wynikające z naszej woli, nawet je li jest ona fi zykalistycznie zdeterminowana. Autor przyjmuje, e istnieją trudno ci związane z uchwy-ceniem pojęcia wyra anego przez czasownik „chcieć”, dlatego proponuje pewne u ci lone rozumienie chcenia jako wyra ającego wolę podmiotu; stanowiącego motyw działania podmiotu, czyli będącego efektywnym pragnieniem podmiotu. Przez efektywne pragnienie Frankfurt rozumie takie pragnienie, które (gdy się pojawi) doprowadzi podmiot do działania (o ile nie staną na drodze do tego działania obiektywne [zewnętrzne] nieprzekra-czalne przeszkody)25.

Frankfurt rozró nia rzędy pragnień26. Pragnienie pierwszego rzędu to np. pragnienie napicia się wody (pragnienie X), za pragnienie drugiego rzędu to pragnienie pragnienia napicia się wody (pragnienie pragnienia X). Klasycznym przykładem wyra enia pragnienia drugiego rzędu w języku polskim jest znane powiedzenie: „Ach, żeby chciało mi się tak, jak mi się nie chce”. Akt woli wy szego rzędu to efektywne pragnienie wy szego rzędu. Liczba rzędów jest teoretycznie nieograniczona. Mogę pragnąć pragnąć,

23 Por. tam e, s. 174.

24 W sposób wyczerpujący koncepcję tę prezentuje on w swoim artykule Wolność woli i pojęcie osoby, tłum. J. Nowotniak, [w:] J. Hołówka (red.), Filozofi a moralności, s. 21–39.

25 Por. tam e, s. 24–25.

(16)

eby pragnąć pragnąć itd. Osobę cechuje wła nie posiadanie aktów woli wy szego rzędu. Są one konstytuowane (akceptowane) na mocy namysłu nad warto cią pragnień pierwszego [ni szego] rzędu (tego, czy są one godne po ądania, czy nie). Zdolnoć do aktów woli wy szego rzędu jest tak e, według Frankfurta, warunkiem wolno ci woli27.

Wolno ć robienia, co się chce nie wystarcza, aby cieszyć się wolno cią woli. Jak pisze Frankfurt, zwierzęta mogą biec w kierunku, w którym chcą, to jednak nie oznacza, e mają wolną wolę. Równie brak wolno ci działania nie oznacza braku wolno ci woli. W takiej sytuacji niewątpliwie znajdował się Jones w opisanym powy ej przykładzie. Wolno ć woli oznacza dyspo-nowanie wolno cią pragnienia tego, czego się chce pragnąć. Wolna wola to taka, którą podmiot chce mieć (w sensie pragnień wy szego rzędu). W przy-padku konfl iktu pragnień wy szego rzędu osoba mo e okre lić swoją wolę w wietle aktów woli jeszcze wy szego rzędu. Je li tego nie czyni (nie mo e uczynić), jej osobowe istnienie zostaje sparali owane. Tak więc wydaje się, e działać w sposób moralnie odpowiedzialny według Frankfurta to działać na mocy wolnej woli zdefi niowanej jak powy ej. Jestem odpowiedzialny, gdy naprawdę chcę tego, co czynię, za naprawdę czynię to, czego chcę, gdy moje chcenie jest zgodne z aktem mojej woli. „Czynię to, czego naprawdę chcę” nale y chyba interpretować jako „czynię to, co jest zgodne z moimi aktami woli wyższego rzędu”, czyli zgodnie z wolną wolą. Tak więc jestem odpowiedzialny, gdy działam zgodnie z wolną wolą28.

5. Krytyka argumentacji Frankfurta

Teraz nale y zadać pytanie, czy Frankfurtowi udało się dowie ć, e odpowie-dzialno ć moralna za dane działanie nie wymaga istnienia alternatywnych mo liwo ci działania podmiotu oraz e wystarczy dysponowanie wolną wolą (tak zdefi niowaną, jak to proponuje Frankfurt, dającą się pogodzić z determinizmem), aby ponosić odpowiedzialno ć za swoje działania. Czy rzeczywi cie błąd zwolenników ZAM polega na myleniu braku alternatyw-nych mo liwo ci z przymusem?

(17)

Być mo e stanowisko Frankfurta w tej kwestii jest uwarunkowane jego zało eniami. Odró nia brak alternatywnych mo liwo ci od przymusu, poniewa zało ył, e mo liwa jest wolna wola, pomimo zdeterminowania przyczynowego. Gdyby Frankfurt uto samiał przymus z brakiem alterna-tywnych mo liwo ci (przynajmniej w tym sensie, e zawsze gdy mamy do czynienia z przymusem, to mamy do czynienia z brakiem alternatywnych mo liwo ci i odwrotnie – zawsze gdy mamy do czynienia z brakiem alter-natywnych mo liwo ci, to mamy do czynienia z przymusem), musiałby albo odrzucić tezę o wolnej woli, albo odrzucić tezę determinizmu.

Jednak e stanowisko Frankfurta nie jest jedynie uwarunkowane de-terministycznymi zało eniami i specyfi czną defi nicją wolnej woli. Autor bowiem próbuje wykazać, e takiej to samo ci pomiędzy przymusem a bra-kiem alternatywnych mo liwo ci nie ma, równie za pomocą odwołujących się do powszechnej intuicji przykładów Blacka i Jonesa. Wydaje się jednak,

e mo na znale ć przynajmniej dwa słabe punkty w tej argumentacji.

5.1. Alternatywy Jonesa

Po pierwsze, czy rzeczywi cie Jones nie mógł był postąpić inaczej? Frankfurt zakłada, e Jones nie mógł był postąpić inaczej, jak tylko podjąć działanie, którego oczekiwał od niego Black. Wydaje się, e jest to przesłanka fałszywa. Zanim jednak wyka emy jej fałszywo ć, konieczna będzie analiza

wyra-enia „postąpić”. Frankfurt odró nia działanie od aktów woli. Kiedy pisze o wolno ci woli, mówi, e jest ona czym innym ni wolno ć działania29. Akty woli są czym wewnętrznym, natomiast działanie oznacza sprawianie stanów rzeczy w wiecie zewnętrznym. Kiedy Frankfurt mówi o odpowie-dzialno ci Jonesa, ma na my li jedynie jego odpowieodpowie-dzialno ć za działanie (postępowanie) w wiecie zewnętrznym. Stąd, kiedy Frankfurt pisze, e Jones nie mógł był postąpić inaczej, ma na my li to, e nie mógł był inaczej działać w wiecie zewnętrznym. Z tego wynikał wniosek, e bez względu na to, czego chciał (lub nie chciał), mógł był uczynić tylko jedno: to, czego od niego oczekiwał Black. Tymczasem istnieją racje, aby sądzić, e Jones miał alternatywę działania. Akt woli30 jest równie rodzajem działania. Jako

29 Por. tam e, s. 32.

(18)

składowa procesu działania, który dotyczy tak e zewnętrznego wiata, akt woli staje się okoliczno cią współdefi niującą działanie. Mo emy mieć do czynienia z dwoma ró nymi działaniami, które zewnętrznie są nieodró nial-ne, natomiast ró nią się jedynie pod kątem odmiennych aktów woli.

Rozró nienie zaproponowane powy ej ma decydujące znaczenie dla interpretacji przykładu Jonesa. Zauwa my bowiem, e Black a do momentu zadziałania przez Jonesa musiał być w stanie gotowo ci do interwencji. To oznacza, e Black cały czas musiał liczyć się z tym, e istnieją dwie alter-natywne mo liwo ci: Jones podejmie decyzję (akt woli) takiego działania, jakiego Black oczekuje albo podejmie decyzję przeciwną. Chocia w obu przypadkach (pamiętajmy o nieuchronno ci interwencji Blacka w przy-padku decyzji przeciwnej jego oczekiwaniom) same zewnętrzne objawy działania Jonesa będą takie same, są „z góry” przesądzone, to nie będzie to jedna mo liwo ć, ale dwie mo liwo ci działania o dwóch odmiennych okoliczno ciach dotyczących wewnętrznych aktów woli Jonesa. Tak więc Jones miał alternatywę.

5.2. Niemo liwo ć działanie ‘z siebie’ w deterministycznym wiecie

Po drugie, warto te przeanalizować pytanie, czy Jones – je li przyjmiemy determinizm – rzeczywi cie mo e działać sam z siebie i być przez to odpo-wiedzialny za swoje działanie. Co to znaczy „działać samemu z siebie”? Wy-daje się, e działam z siebie tylko wtedy, gdy decydujące przyczyny mojego działania pochodzą ze mnie, nie spoza mnie. Tymczasem je li przyjmiemy tezę deterministyczną, to moja decyzja działania (akt wolnej woli), oprócz tego, e jest przyczyną mojego działania, jest tak e koniecznym (w sensie

fi zycznym) skutkiem innych przyczyn sprawczych. Być mo e do pewnego momentu przyczyny, które doprowadziły mnie do podjęcia decyzji, będą le ały w granicach mojego ciała (co sugerowałoby, e „działam z siebie”), ale dalsza analiza z pewno cią doprowadzi do identyfi kacji przyczyn poza obszarem mojego istnienia, a nawet poza czasem mojego istnienia (przed moimi narodzinami). Bez tych „zewnętrznych” przyczyn moja decyzja nie miałaby miejsca, co więcej, przyczyny te ostatecznie determinują kształt tej

(19)

decyzji, zatem musimy przyznać, e przyczyny mojego działania są poza mną, czyli e nie działam „sam z siebie”.

Skoro w deterministycznym paradygmacie niemo liwe jest działanie „z siebie”, to jak są mo liwe akty wolnej woli, o których pisze Frankfurt? Jak pamiętamy, wolna wola według Frankfurta to taka, którą podmiot chce mieć. To chcenie natomiast jest oparte na racjonalnym namy le. Czym jednak jest racjonalny namysł? Czy jest on zdeterminowany kryteriami racjonalno ci, czy te zdeterminowany przyczynowo? Nawet je li przyjmiemy koncepcję, e dany akt woli jest chciany w wietle aktu woli wy szego rzędu (kryteriów racjonalno ci przyjętych na tym wy szym poziomie chcenia), to pozostanie pytanie, w wietle jakich kryteriów zostały przyjęte te kryteria z wy szego poziomu. Gdyby Frankfurt był obiektywistą (realistą) racjonalistycznym (lub moralnym), mówiącym, e kryteria racjonalno ci (bąd moralno ci) są zakorzenione w obiektywnym wiecie (np. warto ci), a ludzki umysł jest w stanie je dostrzec, zrozumieć i uznać, wówczas sprawa wolnej woli być mo e byłaby prostsza (patrz nasza uwaga na temat determinizmu ra-cjonalnego), ale Frankfurt przyjmuje, e wolna wola jest zdeterminowana przyczynowo. Dlatego ostatecznie staje przed problemem sprzeczno ci. Z jednej strony przyjmuje mo liwo ć wolnego działania osoby, opartego na krytycznym przemy leniu swoich pragnień w wietle pragnień wy szego rzędu, z drugiej strony kryteria tego wyboru musi uznać za zdeterminowane przyczynowo przez arbitralne (z racjonalnego punktu widzenia) pragnienia jeszcze wy szego rzędu. Aby uniknąć tej sprzeczno ci, Frankfurt musi zrezygnować albo z tezy deterministycznej, albo z głoszenia mo liwo ci wolnej woli rozumianej jako działanie z siebie.

6. Wniosek

(20)

odpowie-dzialno ć moralna okazuje się jedynie pochodną epifenomenu (czyli te złudzeniem). W takiej sytuacji o „odpowiedzialno ci” mo na mówić jedynie jako o elemencie pewnej gry językowej, u ytecznym być mo e czynniku, sprawiającym, e nasze ycie wydaje nam się sensowne i warte prze ycia, ale nie jako o obiektywnej cesze podmiotu działania. Etyka oparta na tego rodzaju złudzeniu odpowiedzialno ci sama musi być złudzeniem.

Powy szy wniosek nie oznacza jednak, e etyka naturalistyczna nie jest w ogóle mo liwa. W artykule tym mówili my o szczególnym, redukcjoni-stycznym rodzaju naturalizmu, zakładającym, e wszelkie zdarzenia w wie-cie dadzą się wyeksplikować w terminach fi zycznych przyczyn sprawczych, ale przecie mo liwe są te nieredukcjonistyczne wersje naturalizmu31. Je li naturalistyczna etyka ma być mo liwa, musi ona dopuszczać mo liwo ć pod-miotowego działania, w którym podmiot jest zdolny do przyczynowania sui generis. Jest to bowiem warunek konieczny mo liwo ci odpowiedzialno ci moralnej za swoje działanie. Taki warunek mo e być spełniony tylko przy zało eniu, e (przynajmniej do pewnego stopnia) osoby ludzkie są czym więcej ni tylko deterministycznymi mechanizmami à la robot Dennetta,

e posiadają wolną wolę.

Takie zało enie z kolei, je eli ma mie cić się w paradygmacie na-turalistycznym, domaga się przyjęcia szczególnego rodzaju stanowiska dualizmu własno ci, przyjmującego istnienie takiej superweniencji stanów mentalnych (umysłu), która dopuszcza mo liwo ć przyczynowania w dół, przyczynowania od stanów superwenientnych (wola, wiadomo ć) skutku-jącego zmianami w wiecie fi zycznym, w którym stany superwenientne są przynajmniej czę ciowo „uwolnione” od determinacji fi zycznej32.

Propozycja nieredukcyjnego naturalizmu jest interesująca i niewą t-pliwie domaga się bli szej analizy, ma jednak (przynajmniej w przypadku nieredukcyjnego fi zykalizmu), jak się wydaje, co sugeruje Jaegwon Kim,

31 Przykładem takiego naturalizmu jest nieredukcyjny zykalizm, który według Jaegwo-na Kima stanowi obecnie dominującą odmianęfi zykalizmu. Zob. J. Kim, Causation and Mental Causation, [w:] B.P. McLaughlin, J. Coohen (red.), Contemporary Debates in Philosophy of Mind, Blackwell 2007, s. 227–242.

(21)

istotną wadę. Chocia z jednej strony przyjmuje się w jego ramach, e własno ci mentalne mają zdolno ć do przyczynowania sui generis oraz e nie dają się całkowicie zredukować do własno ci fi zycznych, to z drugiej strony zakłada się tam równie , e własno ci mentalne mają zdolno ć przyczynowania dzięki zdolno ciom przyczynowania, jakie posiadają ich

fi zyczne no niki (realizers), oraz przyjmuje się tezę o kauzalnej domknięto ci wiata. Dla Kima twierdzić, e stany mentalne posiadają swoją kauzalną efektywno ć jedynie poprzez zdolno ć do przyczynowania, jaką posiadają ich fi zyczne no niki, jak np. neurony, prowadzi do epifenomenalizmu, stanowiska, zgodnie z którym stany mentalne to jedynie epifenomenalne skutki uboczne zdeterminowanych przyczynowo stanów fi zycznych, czyli, jak pisze Kim, nieredukcyjny naturalizm pozbawia się nieredukcyjnej czę

-ci swojego nieredukcjonizmu33. Oczywi cie powy szej uwagi nie mo na uznać za rozstrzygającą, debata dotycząca mo liwo ci nieredukcyjnego naturalizmu wymaga znacznie więcej miejsca ni jeden akapit.

Niemniej jednak w wietle powy szych rozwa ań nale y stwierdzić, e teza o niemo liwo ci etyki naturalistycznej (przynajmniej przy zało eniu determinizmu przyczynowego) zostaje podtrzymana. Determinizm wyklucza mo liwo ć odpowiedzialnego podmiotu. Argumenty za kompatybilizmem determinizmu przyczynowego i tezy o mo liwo ci moralnej odpowiedzial-no ci są niekonkluzywne, tj. na ich podstawie nie mo na dowie ć, e fakt determinacji fi zycznej (i związany z nim brak alternatywnych mo liwo ci działania [poza wyjątkami KLF i OZRK]) nie wyklucza moralnej odpowie-dzialno ci. Oczywi cie bronionego w tym artykule stanowiska nie nale y uto samiać z obroną indeterminizmu, zgodnie z którym istnienie wolnej woli domaga się braku wszelkiej determinacji. Zgadzamy się z Invagenem, e całkowite niezdeterminowanie aktów woli równie mo e stanowić zagro e-nie dla wolno ci34, niemniej jednak jest to problem, którym w tym artykule zajmować się nie będziemy.

(22)

IS NATURALISTIC ETHICS POSSIBLE?

Summary

The paper concerns the possibility of naturalistic ethics. It seems that ethics properly understood must be described as a discipline necessarily focused on evaluation of human action, analyzed in the light of its moral value. Such evaluation, in turn, presupposes an agent who is responsible for his or her actions. So understood agent seems impossible without agent’s being capable of self-determination in action. According to the naturalistic thesis, however, such freedom is impossible; all human action is causally determined, with no place for ‘sui generis’ causation, and such a thesis must be interpreted as excluding the possibility of responsibility for one’s action. If so, then the concept of naturalistic ethics seems contradictory.

Referências

Documentos relacionados

Jednakże Ajdukiewiczowi chozi o wykazanie nie tego, że teza o identycz‑ ności psychoizycznej jest fałszywa, lecz tego, iż jej zwolennicy nie mogą jej dowozić, powołując się

31 Je li dobro jest niemo liwe do osi gni cia zachodz kolejne dzia ania, które doprowadz do jego zdobycia, natomiast je li dobro jest ju mo liwe do osi gni cia, wówczas nast

Prze ycie egzystencjal- ne samo jest przedmiotem pewnego poznania (introspekcyjnego), wynikiem którego jest teza g ł osz ą ca, e istnienie nie jest cz ę ci ą reprezentacji

Wedle Kanta motywacja moralna ma ród ł o w samym podmiocie (podmiot jest autorytetem moralnym), ale zarazem jest efektem oddzia ł ywania na podmiot pewnego przymusu, któremu nie

Realizuj ą si ę one przez wybór, co jest oczywiste dla charakterystyki wolno ś ci, jednak odmienny jest „przedmiot” decyzji: jest nim Stwórca lub to wszystko, co poza Nim

Uj ę te w sposób ród ł owy ‘rozumienie’ oznacza: bycie-projektuj ą cym ku mo no ci bycia, ze wzgl ę du na któr ą jestestwo zawsze egzystuje 27. Rosner, Hermeneutyka

Podmiot powołuje je do istnienia, gdy je wypowiada: „[...] kwestia podlegającego determinacji stosunku z Naturą ma swoje warunki: nie pojawia się sama przez się, nie jest

Dodatkowo – w duchu tej drugiej – stara się odpowiedzieć na takie pytania jak: czy Bóg istnieje, czy istnieje życie po śmierci oraz czym jest oświecenie.. Metzinger nie